Czym właściwie jest slow wedding?
Coraz częściej na wszelkiego typu portalach branżowych można znaleźć wzmianki o przyjęciu weselnym – ślubie w stylu slow. Czym właściwie jest rzeczony slow wedding i czy to kolejna swoista moda z „hameryki”. Odpowiedź jest prosta – i tak, i nie 😉 Pierwszy raz miałem okazję spotkać się z tego typu eventami za granicą, gdzie faktycznie kultura celebry wydarzenia jakim jest ślub, jest ciut inna od naszej polskiej i myślę że warto na moment się nad nią pochylić…
Przede wszystkim czas – jak śpiewał poeta „czas goni nas”
Ano własnie. W Polsce często goni choć, nie ma ku temu żadnych powodów. Wesela w stylu slow są zdecydowanie krótsze i najczęściej rozpoczynają się później aniżeli wcześniej (w polskich długościach geograficznych, w sezonie ślubnym, czyli najdłuższych miesiącach roku, są to godziny 16/17/18/19). Powoduje to najzwyczajniej w świecie mniejsze zmęczenie wszystkich uczestników, a co za tym idzie – lepszą atmosferę, a przecież wesele od tego jest, żeby się weselić – nieprawdaż? Drugą kwestią związaną z czasem jest brak narzuconego schematu, sztampy. Oczywiście niektóre kwestie, takie jak godzina podania obiadu, zostać ustalone muszą, ze względu na logistykę obsługi, ale całą resztą lepiej się nie przejmować, niech się samo dzieje 😉
Zróbmy to powoli – przywitanie gości 😉
Ślub i wesele to przyjemna sposobność spotkania się z rodziną a także znajomymi. Niewiele jest takich okazji w naszym życiu, gdzie można zgromadzić i spotkać wszystkich nam bliskich, w jednym miejscu i czasie. Moment spotkania się gości weselnych, i swobodnej rozmowy na początku całego eventu (zanim jeszcze zasiądą na swoje miejsca, do uroczystego weselnego obiadu), okraszony delikatną przystawką i lampką przysłowiowego szampana (choć tu zdarzają się również inne lekkie trunki) to bardzo dobry pomysł, który warto skopiować. Ludzie nie przypisani jeszcze do żadnego stolika, często z różnych regionów czy nawet stron świata, mogą się poznać i wymienić parę uprzejmych zdań co z pewnością zaowocuje w dalszych częściach zabawy weselnej 😉
Mamy czas, dodajmy przestrzeń.
Kwestia doboru miejsca ślubu i wesele jest równie ważna jak czasu. Warto zwrócić uwagę na to, gdzie chcemy zorganizować nasze wesele. Fajnie gdyby wybrane miejsce miało swój klimat , swoją historię. Świetnie gdyby część przyjęcia dało się zorganizować na zewnątrz – ogród, taras itp. W Polsce jest coraz więcej klimatycznych miejscówek na organizację wesela w stylu slow wedding (klika linków pod niniejszym tekstem). Wszelkiego rodzaju folwarki, zameczki, wille, czy zrekultywowane miejsca jak oczyszczalnie, owczarnie, stodoły weselne, spichlerze, gorzelnie, cegielnie czy szyby górnicze, zyskują na coraz większej popularności. Rozglądając się za takimi miejscami, warto pamiętać aby lokal posiadał nie tylko zielony ogródek w którym można rozpalić grilla lub ognisko, ale także pomieszczenia na wypadek niepogody. Drugą kwestią, na którą warto zwrócić uwagę to to, czy dany lokal na co dzień prowadzi działalność gastronomiczną. Jeśli tak – jest dobrze. A po zamówieniu kawy i soku zorientujemy jak jest dobrze 😉
Było o czasie, było o przestrzeni – zajmijmy się atmosferą. Na początek kółeczko i pierwszy taniec…
Przede wszystkim kwestia pierwszego tańca. W Polsce utarł się zwyczaj iż pierwszy taniec odbywa się tuż po obiedzie. Przyznam szczerze, że jest to ciut wbrew logice. Przede wszystkim po sutym posiłku, człowiek nie ma ochoty na aktywność fizyczną – taka nasza fizjologia. Po wtóre – zazwyczaj jest to jeszcze widny dzień…Nie słyszałem o żadnym klubie muzycznym czy imprezach rozgrywających się o godzinie 17. I tu znowu dochodzimy do przymiotnika slow. Dajmy czas. Dajmy czas na strawienie obiadu. Pozwólmy na rozmowy. Stwórzmy warunki na pobycie ludzi ze sobą. Co stoi na przeszkodzie żeby młoda para zatańczyła swój pierwszy tanieć później? Gdy się troszkę ściemni, gdy poobiedni aperitif dotrze tam gdzie jego miejsce i powinność, gdy zapalą się klimatyczne światła, pokażemy na co nas stać! 😉 Sami goście – z czasem – również nabiorą ochoty na zabawę i jegomość wodzirej, nie będzie musiał używać bądź co bądź żenujących tekstów w stylu: „zapraszam stolik nr 2 do zabawy”.
Podsumowując. Dosyć krytycznie podchodzę do pewnych mód i zwyczajów które trafiają pod polskie strzechy, aczkolwiek sama idea zorganizowania przyjęcia weselnego które nie będzie wywierać na nikim żadnej presji i przydawać niepotrzebnego stresu jest pomysłem wartym rozważenia. Nie ma nic gorszego aniżeli denerwowanie się w dniu ślubu. Złe emocje potrafią skutecznie odsunąć od tego, co według mnie powinno być w tym dniu ważne czyli ludzi, uczuć, dobrej atmosfery i miłej zabawy!